wtorek, 25 lutego 2014

ROZDZIAŁ X

DIEGO : 
Jak ja mogłem być taki głupi i wziąć ten telefon do ręki. Co mnie podkusiło? Stało się to czego najbardziej się obawiałem. Straciłem Violettę. Jak dobrze poszło to może da się jeszcze coś uratować. Ja ją kocham. Naprawdę ją kocham, nie tak jak wtedy, udawałem. Zmieniłem się. Teraz moje uczucia są szczere. Nie wydaje mi się żebym spotkał kogoś tak idealnego jak ona. Muszę do niej zadzwonić! 
- Słucham? - usłyszałem męski głos.
- Pan German? Mogę prosić Violettę do telefonu.? - zpytałem
- Tu nie Pan German tu Leon. Violetta nie może teraz rozmawiać. Mam coś przekazać?
 - Leon! Co Leon robi u niej w domu o 9.00? Nie tylko nie to. Znowu są razem. 
- Nie, zadzwonię później, albo powiedz Violettcie, żeby oddzwoniła. Cześć. - Rozłączyłem się tak, żeby nie usłyszeć jego ' Narazie '. Jak to się stało, że oni znowu są razem? Muszę się koniecznie dowiedzieć. Z zamyśleń wybudził mnie dzwonek do drzwi. Kogo tam niesie? A zapomniałem, że dzisiaj ma do mnie przyjść siostra Naty - Lena. Ma mi przynieść jakiś partytury, bo Naty jest mocno wcięta po tej wczorajszej imprezie u Violetty. Zaraz może ona coś będzie wiedzieć. Tak Diego ty jak coś wymyślisz. Otworzysz jej drzwi i co powiesz ' Ej nie wiesz czemu Leon i Violetta są znowu razem? ' Puknij ty się  w łeb debilu. Dzwonek się powtórzył. Zbiegłem ze schodów i otworzyłem jej drzwi:
- Cześć Diego. Przyniosłam Ci te partytury, które miała Ci dostarczyć moja siostra, ale ona nie jest w stanie po wczorajszej imprezie. 
- Cześć. Nie ma sprawy może chcesz wejść? - Kurde w sumie to niezła jest. Dobra Diego otrząśnij się. Zapomnij o Violettcie, chociaż czy to nie za szybko? Pięć minut temu cierpiałeś z jej powodu a teraz? Dobra mój mózgu ogarnij się! - Chcesz się czegoś napić? - kontynuowałem. 
- Chętnie. Masz może sok z owoców leśnych? - Zapytała. czyżby lubiła to samo co ja. nie może być 
- Oczywiście. jest to mój ulubiony sok i zawsze mam go w domu, nie mogłoby być inaczej. - Posłałem do niej szczery uśmiech, który mi odwzajemniła. Gadaliśmy później, aż do 11.15 gdy zadzwoniła jej siostra, Lena włączyła try głośno mówiący, żebyśmy mogli się z niej pośmiać. 
- Halo? Lena? Gdzie ty jesteś? - mówiła lekko zaspanym głosem Natalia. 
- Cześć, słodziaku Lena jest u mnie i prędko nie wróci mrau!. - Zrobiłem to specjalnie, żeby blondynka dobrze sobie o mnie pomyślała. 
- U mnie czyli gdzie? - brunetka miała ciągle zaspany głos. 
- Boże Naty zaczaj, że kazałaś mi przecież iść dzisiaj do Diego'a. Jezus tępoto jedna. Zaraz będę w domu. Narazie.- tymi słowami zakończyła rozmowę ze swoją siostrą. 
- Diego przepraszam Cię, ale muszę już iść do domu. Sam słyszałeś w jakim stanie jest moja siostra, a beze mnie sobie raczej nie poradzi. Biedaczyna. Do zobaczenia.
- Lena! Poczekaj! - Zawołałem. - Może mógłbym Cię odprowadzić? Jeżeli chcesz. - zapytałem tak z ni gruszki ni z pietruszki. 
- Oczywiście, że chcę.! - Krzyknęła wyraźnie uradowana i rzuciła mi się na szyję, po czym ją lekko zakręciłem w powietrzu i postawiłem na ziemię. Nasze usta były coraz bliżej siebie.

                                                                ***   
Taki rozdział pisany z perspektywy Diego'a. Trzeba było też go trochę wprowadzić. Rodział krótki i do bani. Pozro eloszka bay ;3 / Caminatorka 

piątek, 21 lutego 2014

ROZDZIAŁ IX

  Violetta: 


Ludmiła? Federico? Naty? Maxi? Co wy robicie?? - Zapytałam moich całujących się czwórki przyjaciół. 
- Urządzają sobie konkurs kto dłużej się bd. całował, bo Lu i Naty się pokłóciły, która się lepiej całuje. - Odpowiedział mi Broduey. - Nie najgorzej im idzie, ciągną już tak ze dwie minuty żadna z nich nie ma zamiaru przestać, a chłopakom najwyraźniej się to podoba, ale chyba to nie to jest tu najdziwniejsze prawda? - Spojrzał się szyderczo na mnie i Leona.
- No, bo ten.. tego. Kiedy oni przestaną? My też chcemy taki konkurs prawda Leon?
- Oczywiście Kochanie. - Odpowiedział i Leon i się przebosko uśmiechnął . 
- To jak kiedy kończycie? -  zapytała się Francesska. 
- Fran, my też ? O nie.! - powiedział zrezygnowany Marco. 
- ykhrym. - Zakaszlała Camilla i Broudey od razu wiedział co robić, Leon długo nie zwlekając też zaczął mnie całować i w końcu Marcesska też się zaczęła całować i tak po 5 minutach zrobiliśmy grupowe ,, kto się lepiej całuje '', potem impreza trwała w najlepsze tańczyliśmy, piliśmy, jedliśmy, śpiewaliśmy i ogólnie wszystko robiliśmy. :D Około 2 w nocy wszyscy poszli do domu zostaliśmy tylko ja i Leon. Został żeby pomóc mi sprzątać, ale skończyło się to tak, że w ciuchach usnęliśmy w moim łóżku. Oparta na jego torsie, objęta przez jego rękę usnęliśmy i obudziliśmy się o 9.00 rano i to jeszcze nie sami i to Angie nas obudziła.
-Leon? Viola?  Co wy tu robicie ? 
- Dzień dobry Angie yy.. my tu , no.. -Mówił Leon trochę zakłopotany 
- My tu śpimy Angie. Tylko i wyłącznie śpimy, po wczorajszej imprezie, Leon został, żeby pomóc mi posprzątać i nawet kiedy się nie zorientowaliśmy, już spaliśmy. Naprawdę, przecież widzisz że jesteśmy jeszcze w ciuchach to znaczy jesteśmy ciągle w ciuchach. Jak chcesz to proszę idź do taty i mu to wszystko opowiedz. Nie boję się jego reakcji. - Oboje się na mnie patrzyli jak wryci. Nigdy pewnie nie pomyśleli by, że ja tak potrafię. 
- Violu... ja wcale nie zamierzałam mówić tego Twojemu tacie, tylko zdziwiło mnie, że tu jest Leon, bo z tego co  wiem to byliście pokłóceni, ale nie ważne. Było minęło. Cieszę się, że wróciliście do siebie. Violetta zacznij się pakować o 21.21 mamy samolot do LA. Pośpiesz się, bo nie zdążysz - Powiedziała Angie i się do nas uśmiechnęła - No i lepiej wstańcie i się jakoś ogarnijcie, bo jak Was German tak zobaczy to.. no wy już wiecie co :) 
- Violetta, jakie pakować, jaki samolot, jakie Los Angeles? O czym ja nie wiem 
- Leon, bo ja Ci nie powiedziałam. Przepraszam, chciałam, żebyśmy jakoś miło spędzili ten czas. Już Ci wszystko opowiadam...




                                                                   ***                          
Kolejny rozdział po miesiącu czasu wreszcie dodany. Trochę krótki, ale myślę, że nie było najgorzej. Proszę o komentarze i +1 ;) / Caminatorka 

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział VIII

VIOLETTA :

Impreza trwała w najlepsze było już blisko godziny 20.00 wszyscy się świetnie bawili, nawet ja. W zasadzie dzisiaj nie myślałam, że się będę tak dobrze bawić. Śpiewaliśmy piosenkę teraz kolej była moja. Zaśpiewałam En mi mundo. Musiałam pilnie pogadać o czymś z Fran i Cami, ale nigdzie nie mogłam ich znaleźć. W celach poszukiwań poszłam na dół usłyszałam dzwonek do drzwi to był Leon.
- Co.. co Ty tutaj robisz? - Byłam oszołomiona- Jak Ty się tu znalazłeś? Kto Cię tu zaprosił? Wyjdź stąd  to natychmiast!
- Violetta, przyszedłem tu, bo..
- Bo co? Chcesz mi powiedzieć, że już mnie nie kochasz? Dobrze o tym wiem, nie musisz mi o tym ciągle przypominać!
Nie rozumiem, jak on może mi to robić przychodzić tu do mojego domu i mi ciągle przypominać o jego niewierności.
- Violetta, posłuchaj mnie do cholery jasnej! - krzyknął na mnie. Nigdy tego nie robił to chyba było naprawdę coś ważnego. - Przyszedłem tu, bo dostałem sms-a od Ciebie, ale po Twojej reakcji widzę, że to był ktoś inny, wgl. przeczytałaś tego sms-a ode mnie? - milczałam - Tak myślałem, usunęłaś od razu, czy może zrobił to Diego?
- Diego nie ma z tym nic wspólnego, dziwisz się po tym co mi zrobiłeś, że nie odczytałam tego sms-a?- byłam na niego wściekła.
- Violetta, wysłuchaj mnie. Ja wtedy wcale nie tegeś śmeges z Larą.. - Tym tegeś-śmeges mnie rozwalił. Na moich ustach pojawił się nawet uśmiech, ale czułam, że to nie jest odpowiedni moment.
- Leon, jesteśmy dorośli. Nazywajmy rzeczy po imieniu.
- Dobra, ja wtedy nie spałem z Larą. To po prostu  był impuls po zawodach, pierwsze miejsce i ja się cieszyłem i ona, ale wiedz, że nie spaliśmy razem. Gdy tylko do niej zaszliśmy wylądowaliśmy w jej sypialni, ona zaczęła się rozbierać..
- Leon dosyć!!!! Nie musisz mi wszystkiego opowiadać ze szczegółami. - W głębi duszy bardzo mnie to bolało, że mówił o tym z taką łatwością.
- Viola, wysłuchaj mnie do końca, dobrze? - kiwnęłam głową - Zaczęła się rozbierać, ale ja się w porę opamiętałem i zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem i przyszedłem do Ciebie. Trwało to 30 minut, a Lara już zdążyła CI nakłamać, Ja nie chcę mieć z tą dziewczyną nic wspólnego... Violetta ja tylko Ciebie kocham i nikogo więcej. - spojrzał się na mnie, a ja na niego jego usta były coraz bliżej moich. Stało się, pocałowaliśmy się, nie wiem jak mogłam do tego dopuścić.
- Leon, ja..
- Nic nie mów. - Pocałował mnie jeszcze raz tym razem bardziej namiętniej.
- Leon ...
- Violetto, czy chcesz być moją dziewczyną?
- Leon od tego czasu o niczym innym nie marzę. A teraz chodźmy na górę, ale najpierw ....


FRANCESSKA :
- Ludmiła widziałaś gdzieś Violettę? - zapytałam blondynkę. Martwiłam się o Violę, nigdzie jej nie ma.
- Nie, nie widziałam, ale ostatnio chyba szukała Ciebie i Cami.
- Okej dziękuję.
- Coś się stało? - spytała 
- Nigdzie jej nie ma. Martwię się.
- Na pewno się znajdzie :) - Pocieszyła mnie .
- VIOLETTA!!!!! VIOLETTA!!! - zdesperowana zaczęłam krzyczeć.
- No i czego się tak drzesz?! - Spytała mnie Camilla
- Martwię się o Violę nigdzie jej nie ma.
- Przyjdzie, nie musisz się tak drzeć, chyba się nie zgubiła we własnym domu.
- Francesska! Camilla! - Słyszałam głos Violi była mocno zdenerwowana. 
- Tak? - powiedziałyśmy równo
- No to mamy przechlapane powiedziała mi do ucha Cami. 
- Po co napisałyście do Leona?!
- Violu, nie miej nam tego za złe po prostu nie mogłyśmy patrzeć jak cierpisz. - Powiedziałam łagodnym tonem.
- A czy ja mam wam to za złe? Przedstawiam Wam mojego chłopaka Leona Verdas'a. - Pociągła Leona za rękę i go mocno przytuliła, widać było, że tęsknili za sobą. - To co idziemy się bawić? - ciągnęła.
- Jasne, chodźmy. - Powiedzieliśmy wszyscy.
Ale to nas Violka zaskoczyła, nie spodziewałabym się, że tak szybko mu wybaczy.
Gdy weszliśmy do pokoju to co zobaczyliśmy mocno nas zaszokowało .


























wtorek, 14 stycznia 2014

ROZDZIAŁ VII

CAMILLA :
Szkoda mi Violetty. Ona zawsze ma pecha w życiu. Ciekawe za co. Przecież zawsze jest miła dla wszystkich. Nawet dla tych, którzy zrobili jej krzywdę w życiu. Kurczę. Muszę jej pomóc. Ona zawsze mi pomaga w trudnych sytuacjach, a nie powiem, bo jest ich całkiem dużo. Wiem co zrobię, przed jej wyjazdem do USA muszę pogodzić ją z Fran. Nie wybaczyłabym sobie gdybym tego nie zrobiła.
- Violu, tak mi przykro. Nie wiem co mam powiedzieć.
- Nic nie mów. - Powiedziała zapłakana. 
- Masz rację nic nie będziemy mówić. Będziemy śpiewać. Tylko pójdę do łazienki. A ty przyszykuj podkład do Veo Veo. To Ci napewno poprawi humor.
Zaczęłyśmy śpiewać.
  Veo, Veo qué ves?

Todo depende de que quieras ver
  Piensalo bien antes de actuar
si ten amoras te puedes lastimar

Oye, escúchame bien
Respira y deja de temblar cual papel
Si crees que sí
vuelve a intentar
y no te rindas
ni por casualidad
  

W tym momencie do pokoju weszła Francesska. Udało się, przyszła, mój plan w pełni się sprawdził. Viola się do niej uśmiechnęła ja też i zaczęłyśmy śpiewać dalej. Ale już wszystkie trzy.

ref. Mira el cielo
intenta cambiarlo
Piensa qué quieres
y corre a buscarlo
Siempre tú puedes
volver a intentarlo  
Otra vez
tú puedes
Otra vez
si quieres [...]



VIOLETTA : 
Cami jest niesamowita :) Pogodziła mnie z Fran. Bardzo mi jej brakowało. Teraz jesteśmy wszystkie i cieszę się, że możemy się cieszyć życiem jak dawniej. Niestety ja już nie długo nie będę się tak świetnie bawić. Usa, na mnie czeka, a ja się wcale nie cieszę. Niby fajnie, bo wiele możliwości, ale to nie dla mnie.
- Violu, co Ty na to jakbyśmy zrobiły imprezę pożegnalną, hm.? - Zapytała Francesska. 
- Pomysł fajny, ale już jedna impreza się zakończyła niewypałem. - Odpowiedziałam
- Słuchaj tym razem nie będzie Diego. Będziemy my, Ludmiła, Naty, Fede, Maxi, Broudey. Co Ty na to? - Tym razem zabrała głos Camilla.
Zrobiłam skwaszoną minę, bo nie do końca wiedziałam, czy to się uda i wypali. Przecież kto chciałby zrobić  głupią imprezę pożegnalną  i to na moją cześć?
- Viola, nie daj się prosić. My się wszystkim zajmiemy. - Powiedziały Obie.
- No dobrze, tylko do taty idziecie Wy, nie ja. Mogę pójść co najwyżej do Olgi poprosić ją o smakołyki i nic więcej :)
- Załawtwione. - Powiedziała Fran 
FRANCESSKA:

-Camilla , to kiedy Ty chcesz ich pogodzić, jak nie teraz? - Zapytałam przyjaciółkę, nerwowo
- W sumie to racja. Musimy zadzwonić do Leona.
- ok. Ja do niego zadzwonię, a Ty zajmij się panem Germanem :)
Nasz plan jest doskonały. 





***

Kolejny rodział nie bawem :) 
/ Caminatorka 











wtorek, 24 grudnia 2013

ŚWIĘTA!!!

Kochani z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam dużoooo zdrowia... szczęścia, pieniędzy, dużo pieniędzy pod choinką, fajnego/fajnej chłopaka/dziewczyny, a Ci co mają to jak najwięcej miłości i wytrwałości i czego tam sobie życzycie! WESOŁYCH ŚWIĄT / Caminatorka


http://www.youtube.com/watch?v=v31cHu16J-Q

sobota, 7 grudnia 2013

ROZDZIAŁ VI

VIOLETTA:


- Diego co Ty robisz?! - zapytałam go nerwowo - jakim prawem?
- Violu, Kochanie, ja nie chciałem, ale...
- Nie ma żadnego ale, nie ma żadnego Violciu, nie ma żadnego Kochanie. - byłam na niego strasznie wkurzona. Wkurzona? Pff.. to mało powiedziane! - Tłumacz mi się tu. Dlaczego, hm..?
- Skarbie, ja na prawdę nie chciałem, ale Twój telefon zaczął wibrować i zobaczyłem co to i okazało się, że to sms od Leona.
Sms od Leona? Co on ode mnie chciał. Przecież myślałam, że po tym co mi zrobił nie będzie miał odwagi się kiedykolwiek odezwać, a jednak. Może to dobrze. Ciągle go kocham, zresztą o czym ja myślę. Pewnie się pomylił i przez przypadek wysłał do mnie go wysłał...
-Violetta, Violetta, ej żyjesz? - wyrwał mnie z zamyśleń głos Diega.
- Nie, umarłam. Czytałeś tego sms'a od Leona?
-Nie zdążyłem, bo weszłaś i zaczęłaś na mnie krzyczeć.
- I bardzo dobrze, że zaczęłam na Ciebie krzyczeć, bo pewnie byś coś do niego głupiego wysłał, albo coś w tym stylu - darłam się na niego jak opętana - Wiem do czego jesteś zdolny. Za dobrze Cię znam, a teraz się wynoś z mojego domu i nie chcę Cię tu więcej widzieć!
- Violu..
-Wynoś się stąd !!! - krzyczałam na niego ze łzami w oczach
-Przepraszam. - i wyszedł. To chyba nawet dobrze, że sobie poszedł. Miałam go dość. Nie poznawałam już go. Wcześniej był dla mnie wszystkim. Mogłam mu zaufać, powiedzieć o wszystkim. Był dla mnie jak Leon przed laty. Był moim oparciem, a teraz, nie mogłam na niego patrzeć. Zaczęłam łkać.
-Violu, coś się stało? - spytała troskliwie Camilla. Chociaż na niej mogłam polegać.
-Same złe rzeczy. - Odpowiedziałam jej płacząc.
- Opowiadaj. Mam czas, a nawet jeśli będziesz chciała to zostanę u Ciebie na noc. Zgadzasz się?
-Bardzo chętnie. Jezu jak się cieszę, że Cię mam. - Przytuliłam ją mocno.

DIEGO: 

Matko jak ja mogłem być takim idiotą i wziąć ten telefon do ręki. Co mnie podkusiło? Ale to imię, ono brzmiało ta fałszywie. Nie mogę mu wybaczyć do tej pory, że zdradził Violettę z tą przebrzydłą Larą. Co on w niej widział ? Nie rozumiem. Gdy tak szedłem ulicą i rozmyślałem, natknąłem się na kogoś na ulicy, podniosłem głowę i kogo ujrzałem? No tak oczywiście wspaniałą Larę.
- Cześć. Sorry, nie chciałem. Nara. - Nie miałem ochoty z nią gadać.
-Ej, ej, ej. Gdzie się tak śpieszysz, hm.. ? - Złapała mnie za rękę.
- Nie Twój interes, mała - powiedziałem i odeszłem. Zaczęła, mnie gonić. - Czego Ty ode mnie chcesz? - zapytałem się jej krzycząc.
-Może grzeczniej? Pogadać chciałam z Tobą. - Nie dawała za wygraną.
- Nie mamy o czym. - Oznajmiłem.
- A jednak. Co tam u Violetty? - Tym pytaniem mnie zaskoczyła.
- Ciebie to jednak najmniej powinno obchodzić.
- Co Ty taki oschły jesteś? Rozluźnij się. - Zaczęła mnie macać po ramionach, twarzy, moim brzuchu, i wreszcie dotarła do krocza.
-Co Ty robisz?! - wydarłem się na nią - nie zagalopowałaś się przypadkiem? Co może ze mną chcesz zrobić to samo co z Leonem < brzydziłem się wypowiadać to imię > odbić Violettcie?
- Zgadłeś - zrobiła szyderczą minę - tylko wiesz Leon mnie naprawdę nie kochał. On ciągle kocha tą pustą lalę. Więc go porzuciłam. 
- Dziewczyno czy ty siebie słyszysz? Nie mamy o czym rozmawiać.
Odszedłem od niej. Nie mogłem uwierzyć. Lara chciała mnie zaciągnąć do łóżka, tylko po to by zrobić przykrość Violi, ale ja nie byłem taki jak Leon. Nie dałem się uwieść.

***
Wreszcie się zmobilizowałam, żeby napisać VI rozdział , VII i VIII zaraz napiszę i będę miała z głowy :) Proszę o Komentarze i +1, oraz obserwowanie. / Caminatorka 


niedziela, 27 października 2013

ROZDZIAŁ V

VIOLETTA : 


Weszliśmy do mojego pokoju, a tam wszystko pięknie ustrojone z napisem " KOCHAMY NASZĄ DIEGOLETTĘ ". Mój chłopak jak to zobaczył to zaczął się od razu śmiać tak jak ja. Potem zasiedliśmy do stolika. Głównie to gadaliśmy i piliśmy. Camilla powiedziała, że jest za drętwo i trzeba to jakoś rozluźnić, więc zaczęliśmy śpiewać i tańczyć. Było nawet fajnie. Koło 22.00 zawołał mnie mój tata, poszłam do niego, bo byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia. Podejrzewałam, że chce już spać i żebyśmy przyciszyli muzykę, ale to nie było to. Siedzieli razem na kanapie z Angie i się nie przytulali, a to było dziwne, oni jako zakochani to są gorsi niż ja z Diegiem.
- Vilu.. - zaczął tata. - mamy dwie wiadomości. Dobrą i złą. Którą chcesz najpierw usłyszeć?
- Oczywiście, że dobrą, ale tato co się stało? - Byłam  zszokowana.
- Violu nie denerwuj się. - mówiła do mnie ciepłym głosem moja ciocia, a przyszła macocha.
- Dobra jest taka, że Angie jest w ciąży i będziesz miała siostrzyczkę, albo braciszka. - Powiedział mój tata. Wiem, że się cieszył, chociaż minę miał poważną. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim sądzić.
- Jejku jak świetne. Wreszcie po siedemnastu latach będę miała młodsze rodzeństwo! - Uścisnęłam mocno Angie i tatę.
- Violetta, nie zapominaj, że jest jeszcze zła wiadomość. - Powiedział Ramallo. W zasadzie to ja nie wiem skąd on się u wziął.
- Tak, pamiętam. - Powiedziałam.
- A więc Violetto. - zaczął surowo mój tata.- Bez względu na to co Ci powiem obiecaj mi, że nie będziesz wpadała w furię, ani nie zamkniesz się u siebie w pokoju, bądź w pomieszczeniu z rzeczami Twojej mamy.
- Tato, nie mogę Ci niczego obiecać, ponieważ nie chce złamać danego słowa. Przepraszam, ale nie mogę.
- No nic będę mówił. Od pewnego czasu przychodzą do mnie Twoje zdjęcia w każdej części dnia. Nawet ta z dzisiaj popołudnia, gdy kłóciłaś się z Alec' iem. Zdjęcia Twoich przyjaciół również dostaję, mam tu na myśli Camillę,  Maxiego, Francesskę. Nie przerywaj mi bardzo proszę. Zdjęcia Twojej ciotki również mam. Więc razem z Angie, Ramallo i Olgą, która była temu bardzo długi czas przeciwna, przeprowadzamy się do Stanów Zjednoczonych, na Florydę. Wiem, że nie będziesz chciała porzucić Studia, muzyki oraz tańca więc jesteś już zapisana do tamtejszej szkoły muzycznej.
- Tato! Jak mogłeś mi nic o tym powiedzieć! I co Ty myślisz, że ja teraz wyjadę tak po prostu?! Zostawię przyjaciół? Muzykę? Taniec? Tak wiem, będę uczęszczała tam do Szkoły muzycznej, ale to już nie będzie to samo. - Spojrzałam się w tym momencie błagalnie na Angie - Zawiodłam się na Tobie ciociu. - Ze łzami w oczach poszłam do mojego pokoju, myśląc, że moi przyjaciele mi pomogą, ale gdy zaszłam to Broudey musiał iść pilnie do domu, tak mi bynajmniej powiedziała Cami, którą spotkałam po drodze do łazienki. Więc został mi tylko Diego. Gdy weszłam do pokoju nie wierzyłam własnym oczom!


***
Po tygodniu dodaję rozdział 5. Jest mi trochę przykro, że tamten rozdział miał tylko 14 wyświetleń i wogóle mało na mój blog zajrzeliście. Dziękuję za komentarze. Proszę o dodawanie +1 i komentowanie. W następnym rozdziale postaram się wprowadzić Leona i Fran, ale cudów nie obiecuję. / Caminatorka