poniedziałek, 7 października 2013

ROZDZIAŁ I

VIOLETTA: 
Dobrze, że to już koniec wakacji, zacznie się już kolejny, ostatni zresztą rok nauki w " Studio On Beat ". Koniec ma też oczywiście swoje złe strony, ponieważ to koniec laby i więcej praktyki niż teorii skoro chcemy być zawodowymi piosenkarzami. To " zło " ma też również złe strony ponieważ pokłóciłam się z Fran, Leonem, Tomasem, Ludmiłą. Dlaczego z Fran? Bardzo wkurzyła mnie tym, że bardzo często wtrącała się między mnie i Leona gdy mieliśmy sprzeczkę. Przez nią w zasadzie bardzo często się kłóciliśmy i to przez nią zerwaliśmy z Leonem. Ludmiła? Pewnie to Was nie dziwi, bo ciągle się kłóciłyśmy, ale jednak nie. Ludmiła pewnego dnia szła do mnie gdy przez przypadek wpadła na mojego kuzyna Edwarda, który przyjechał do nas w odwiedziny. Blondynka zakochała się w nim i postanowiła się ze mną zaprzyjaźnić tylko dla chłopaka, to normalne dla niej. Z Tomasem pokłóciłam się o to samo co z Fran. Za często się wtrącał. Leon to chyba wiadomo dlaczego...
- Vilu Kochanie kolacja gotowa - usłyszałam głos Olgi
- Już schodzę ! - odpowiedziałam
Gdy zeszłam na dół czekali tam już na mnie wszyscy. Olgunia zrobiła pysznego kurczaka, zresztą jak zawsze. Potem przyniosła mój ulubiony deser ciasto czekoladowe. Miałam już właśnie sobie nakładać gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Violetta spodziewasz się kogoś? - spytał mój tata
- Camilla mówiła coś, że wpadnie, bądź to może być Diego. - Powiedziałam
- Diego? Z tego co pamiętam nie przepadałaś za nim.
- Tato nie chcę do tego wracać i Ci tłumaczyć tego od początku.
- Dobrze, skoro nie chcesz nie będę nalegał.
Dźwięk dzwonka powtórzył się.
Poszłam otworzyć drzwi i to kogo tam zastałam to w życiu bym nie podejrzewała.


***

Rozdział może być trochę krótki, ale to moje początki więc proszę, żebyście nie byli zbyt surowi. Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam. Proszę o komentarze < można ustawić na anonimowy > i dodawanie +1

Pozdrawiam ~Caminatorka 

PROLOG!

Kto by pomyślał, że ja Violetta Castilio będę teraz w wieku 20 już lat będę szła z moim ojcem Germanem Castilio pod rękę do ołtarza przed którym czeka na mnie mój przyszły mąż Leon Verdas. To, że kiedyś wyjdę za mąż to było oczywiste, ale że za Leona to ja bym nie pomyślała nawet rok temu, a teraz proszę za chwilę będziemy najszczęśliwszym małżeństwem pod słońcem, a do tego za osiem miesięcy na świat przyjdzie na świat nasza mała pociecha, nasz mały Verdas. Lepiej już chyba być nie może.



~ Caminatorka
***
Prolog dosyć krótki uważam, że nie ma co się w prologach rozpisywać, po za tym nie potrafię ich pisać. Proszę o pozostawienie komentarzy. < można ustawić na anonimowy > 5 kom. = I rozdział.