niedziela, 27 października 2013

ROZDZIAŁ V

VIOLETTA : 


Weszliśmy do mojego pokoju, a tam wszystko pięknie ustrojone z napisem " KOCHAMY NASZĄ DIEGOLETTĘ ". Mój chłopak jak to zobaczył to zaczął się od razu śmiać tak jak ja. Potem zasiedliśmy do stolika. Głównie to gadaliśmy i piliśmy. Camilla powiedziała, że jest za drętwo i trzeba to jakoś rozluźnić, więc zaczęliśmy śpiewać i tańczyć. Było nawet fajnie. Koło 22.00 zawołał mnie mój tata, poszłam do niego, bo byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia. Podejrzewałam, że chce już spać i żebyśmy przyciszyli muzykę, ale to nie było to. Siedzieli razem na kanapie z Angie i się nie przytulali, a to było dziwne, oni jako zakochani to są gorsi niż ja z Diegiem.
- Vilu.. - zaczął tata. - mamy dwie wiadomości. Dobrą i złą. Którą chcesz najpierw usłyszeć?
- Oczywiście, że dobrą, ale tato co się stało? - Byłam  zszokowana.
- Violu nie denerwuj się. - mówiła do mnie ciepłym głosem moja ciocia, a przyszła macocha.
- Dobra jest taka, że Angie jest w ciąży i będziesz miała siostrzyczkę, albo braciszka. - Powiedział mój tata. Wiem, że się cieszył, chociaż minę miał poważną. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim sądzić.
- Jejku jak świetne. Wreszcie po siedemnastu latach będę miała młodsze rodzeństwo! - Uścisnęłam mocno Angie i tatę.
- Violetta, nie zapominaj, że jest jeszcze zła wiadomość. - Powiedział Ramallo. W zasadzie to ja nie wiem skąd on się u wziął.
- Tak, pamiętam. - Powiedziałam.
- A więc Violetto. - zaczął surowo mój tata.- Bez względu na to co Ci powiem obiecaj mi, że nie będziesz wpadała w furię, ani nie zamkniesz się u siebie w pokoju, bądź w pomieszczeniu z rzeczami Twojej mamy.
- Tato, nie mogę Ci niczego obiecać, ponieważ nie chce złamać danego słowa. Przepraszam, ale nie mogę.
- No nic będę mówił. Od pewnego czasu przychodzą do mnie Twoje zdjęcia w każdej części dnia. Nawet ta z dzisiaj popołudnia, gdy kłóciłaś się z Alec' iem. Zdjęcia Twoich przyjaciół również dostaję, mam tu na myśli Camillę,  Maxiego, Francesskę. Nie przerywaj mi bardzo proszę. Zdjęcia Twojej ciotki również mam. Więc razem z Angie, Ramallo i Olgą, która była temu bardzo długi czas przeciwna, przeprowadzamy się do Stanów Zjednoczonych, na Florydę. Wiem, że nie będziesz chciała porzucić Studia, muzyki oraz tańca więc jesteś już zapisana do tamtejszej szkoły muzycznej.
- Tato! Jak mogłeś mi nic o tym powiedzieć! I co Ty myślisz, że ja teraz wyjadę tak po prostu?! Zostawię przyjaciół? Muzykę? Taniec? Tak wiem, będę uczęszczała tam do Szkoły muzycznej, ale to już nie będzie to samo. - Spojrzałam się w tym momencie błagalnie na Angie - Zawiodłam się na Tobie ciociu. - Ze łzami w oczach poszłam do mojego pokoju, myśląc, że moi przyjaciele mi pomogą, ale gdy zaszłam to Broudey musiał iść pilnie do domu, tak mi bynajmniej powiedziała Cami, którą spotkałam po drodze do łazienki. Więc został mi tylko Diego. Gdy weszłam do pokoju nie wierzyłam własnym oczom!


***
Po tygodniu dodaję rozdział 5. Jest mi trochę przykro, że tamten rozdział miał tylko 14 wyświetleń i wogóle mało na mój blog zajrzeliście. Dziękuję za komentarze. Proszę o dodawanie +1 i komentowanie. W następnym rozdziale postaram się wprowadzić Leona i Fran, ale cudów nie obiecuję. / Caminatorka 

2 komentarze: